W stronę Nidy

21.04.2024 r.

Trasa wycieczki: Kielce – Bilcza – Brzeziny – Góry Plebańskie – Nida – Ostrów – Morawica – Bilcza – Kielce. Dystans 50km, wzięło udział 8 osób. Wycieczkę prowadził Andrzej.

Wypadałoby zacząć od utyskiwania na chłód, deszcz i wilgoć, których doświadczyliśmy szczególnie w drodze powrotnej. Skoro jednak narzekamy na ocieplenie klimatu, przeto negatywna reakcja na wszystko co stanowi jego przeciwieństwo, jest wysoce niestosowna. Ponadto krajobraz Gór Plebańskich oglądany podczas wycieczki, jest piękny sam w sobie w klasycznym platońskim sensie i nie potrzebuje klimatycznej oprawy w postaci słoneczka czy błękitu przystrojonego w cirrusowe piórka…

Tekst MS, foto Gosia, Dorota

Historie wielkie i małe

14.04.2024 r.

Trasa wycieczki: Kielce – Białogon – Podzamcze Piekoszowskie – Piekoszów – nową drogą rowerową do miejscowości Wincentów Zręby – Łubno – Łosień – Korczyn – Snochowice – Kuźniaki – Strawczyn – Promnik – Micigózd – Kielce. Dystans 70 km, wzięło udział 16 osób oraz nieletnia suczka od Jarka. Wycieczkę prowadził zwartym peletonem Stasiu, przy minimalnych stratach w ludziach (3) oraz w sprzęcie (1 dziura w dętce)

Podobno posłowie zamierzają zmienić definicję drzewa, bo dotychczasowa nie uwzględnia korzeni. To mi uświadomiło per analogiam, że termin wycieczki wypadł w Święto Chrztu Polski, umownie datowane na 14 kwietnia. To ważne, choć jeszcze mało znane święto państwowe, ustanowione na mocy ustawy z 22 lutego 2019 r. Każda okazja dobra żeby przypomnieć o korzeniach polskiej państwowości budowanej przez 50 pokoleń zwłaszcza, że na trasie wycieczki widzieliśmy zaledwie jedną flagę państwową. Być może to też sprawa zmiany klimatu – społecznego tym razem…

Świadomość, że te godziny wycieczek rowerowych stanowią choćby drobny pyłek spokoju w burzliwych dziejach narodu, jest pokrzepiająca.

Wbrew zapowiedziom internetowych sensatów, aura podczas ostatniego wyjazdu była łaskawa. Wydawało się, że pojedziemy wg reguły nihil novi sub sole. Stasiu jednak sprawił niespodziankę, prowadząc nową drogą rowerową Piekoszów – Wincentów, czy przez malownicze przejazdy śródpolne w żółto – zielonym kolorze. Należy również docenić, że umiejętnie dobrał proporcje między polem a lasem, terenem i asfaltem, zachowując również należytą harmonię między jazdą i postojem. Mówi się, że za sprawą prowadzącego otwarto wszystkie sklepy na trasie wycieczki, a droga przez Promnik na polecenie sołtysa została spryskana dezodorantem… Chodzą także słuchy jakoby prowadzący posiadał moc rozpraszania chmur deszczowych. Chyba jest coś na rzeczy, bo groźne chmury zniknęły jak ręką odjął. W świetle powyższego sądzimy, że tą superwycieczką dobrze uczciliśmy 1058 rocznicę polskiej państwowości.

Penetrujemy okolice Kielc od lat i o rowerową eksplorację coraz trudniej. Dlatego zawsze cieszy, gdy uda się doświadczyć czegoś nowego. Dodajmy na pocieszenie, że idzie “ku lepszemu”, ponieważ wraz z wiekiem prawdopodobnie coraz częściej będziemy odnosić wrażenie, że jesteśmy w danym miejscu po raz pierwszy…

Tekst MS., foto Gosia

Pożegnanie Zbyszka

Z żalem informujemy, że w tym tygodniu pożegnaliśmy naszego klubowego kolegę Zbyszka Gandżę. Wprawdzie rzeczy ostateczne kierują się swoim porządkiem, jednak przez przyjaciół zawsze są postrzegane jako smutna strata. Zbyszek przez lata był integralną częścią naszego Towarzystwa, dlatego jego brak będziemy oswajać dobrą pamięcią o Nim.

Koleżanki i Koledzy z KTR “Kigari”

Kielce 10.04.2024 r.

Nasze wybory coniedzielne

7.04.2024 r.

Trasa wycieczki: Kielce – Wiśniówka – Gruszka – Zagnańsk – Samsonów – śmietnik wokół wiaty, nieopodal ruin Huty “Józef” z dedykacją dla nowych władz gminy – Długojów – Rogowice – pasmo Kołomańskie – Przyjmmo – Bobrza – Bugaj – Szczukowice – Kielce. Dystans 70 km, wycieczkę prowadził Leszek. Grupa sześcioosobowa z Kołomani pojechała trasą: Umer – Ćmińsk – Podgrodzie – malownicze źródełko obok wiaty u podnóża góry Grodowej – Wyrowce – Przyjmno – Kostomłoty – Kielce. Ten odcinek prowadziła Ania. Dystans 56 km. Ogółem wzięły udział 23 osoby! Wszystkie elementy pogody na poziomie tip – top.

Prowadzący wycieczkę pięknie się zachował deklarując, że z okazji Niedzieli Bożego Miłosierdzia jej dystans nie przekroczy 70 km. Nie ma lepszej okazji na składanie obietnic niż dzień wyborów, który jest w przecież festiwalem obietnic… A propos wyborów: “wiadomo kto wygra, lecz nie wiemy kto zostanie wybrany”. To nie anegdota, to konkluzja z wyborów na prezydenta Warszawy. Sytuacja trochę przypomina zachowania kapucynek znad Orinoko – zająć na chwilę niższą gałąź, by potem łatwiej było wskoczyć na czubek drzewa, zostawiając miejsce kolejnemu członkowi stada. Szkoda, bo gałąź miała nadzieję, że ten kapucynek co na nią wskoczył będzie niszczył szkodniki, odłamując jej wyschnięte konary… Generalnie proces wyborczy jest jak produkcja tanich parówek. Gdyby ci co nazywają wybory świętem demokracji znali wyborczą inżynierię, pewnie by nieco stonowali swój dziecięcy entuzjazm.

Dziecięcego zachwytu nie będziemy natomiast żałować w opisie tego co przeżyliśmy podczas ostatniej wycieczki.

Nasze wybory to jechać lub nie jechać. Tych co siódmego kwietnia wybrali “jechać” nie zawiodła pogoda ani cokolwiek innego, co mogłoby zakłócić przyjemność jazdy czy postoju w miłym towarzystwie. Rajska pogoda, wiosenne kwiatki, puszyste serniki, słodkie kostki Merci, ptaszki świergotki, czekoladowe jajeczka, motylki, faworki i jeżynowe nalewki, krystaliczne źródełka czy szemrzące strumyki to atrakcje, których doświadczaliśmy na ostatniej wycieczce. Chętnie byśmy je jeszcze wybrali na kolejną niedzielną kadencję…

Tekst MS., foto Ania, Gosia, Jola.

Udany debiut kwietniowy

01.04.2024 r.

Bywa, że w dniu wycieczki wpadają na siebie różne zdarzenia. Tym razem, nie licząc dnia świątecznego, spotkały się dwa, które potencjalnie mogły wypełnić treścią nasz rowerowy wyjazd. Mianowicie: śmigus dyngus oraz prima aprilis. Tylko dyngus, za sprawą Doroty oraz dzieci przydrożnych z Górna, w symboliczny sposób zaznaczył swoją obecność na naszych ubraniach. Z podobnych powodów grupka dziewcząt w Trzemosnej wyposażonych w sikawki, daremnie oczekiwała na obiekty godne polania. Niestety miejscowych chłopców jak na lekarstwo. To jeden z tych przypadków, gdzie się ujawnia nuda małych wiosek…

Zamiast widoków z wieży w Daleszycach, bardziej podziwialiśmy nową drogę, która do niej prowadzi. Zapewne dlatego, że saharyjski pył zasnuł nieboskłon piaskowym kolorem. Poza tym wycieczka bez ekstremalnych doznań czy spektakularnych wydarzeń. Za to niemal w czerwcowym cieple i świątecznych nastrojach, przejechaliśmy drogami przystrojonymi świeżutką bielą przydrożnej tarniny*.

* śliwa tarnina – prunus spinosa – bardzo pożyteczny krzew, owoce o rozległych właściwościach leczniczych, w smaku tak cierpkie, że wykrzywiają gębę niczym botoks zrobiony po taniości. Kolczaste gałązki używane do budowy tężni. W ciągu roku ignorowana, często trzebiona, ale w porze kwitnienia ujawnia się przepiękną bielą pośród szarości innych, jeszcze bezlistnych sąsiadów. To zapewne Pan sprawił, że w przyrodzie nawet ten najlichszy ma swoje pięć minut…

Tekst MS, foto Dorota

Słowo na Niedzielę Palmową

24.03.2024 r.

Trasa wycieczki: Kielce – Nowiny – Jaskinia Raj – kamienołom Zygmuntówka – rezerwat przyrody Góra Zelejowa – Zalesie – Jaworznia – Białogon – Kielce. Dystans 55km, wzięło udział 12 osób. Wycieczkę prowadził Andrzej. [Zachmurzenie z przejaśnieniami, deszczu oraz krupy śnieżnej co kot napłakał, temp. 5 st.C, wiatr 2 st. w skali Beauforta].

Termin sugerował, że ostatnią wycieczkę wypadało poświęcić tradycji. Szkoda, że obecnie zamiast rzeczowych argumentów dyskusje na ten temat toczy się wg emocjonalnych schematów typu “za lub przeciw”. Poglądy zamknięte w konserwie, którą można otworzyć tylko z pomocą młotka i przecinaka, są równie szkodliwe jak te forsowane przez lewicowych obrazoburców.

Tradycja ma wiele wymiarów, także ten nasz wycieczkowy. Wprawdzie podczas wycieczek jesteśmy w istocie towarzystwem sybarytów i naprawianie świata średnio nas obchodzi, jednak od tradycji nie da się uciec. Mamy przecież swoje małe tradycyjne przyzwyczajenia. Dlatego podczas ostatniej wycieczki nie wydarzyło się nic co mogłoby je zaburzyć. Sławek zwyczajowo ponarzekał na błoto nawet go jeszcze nie widząc, tradycyjnie wyjechało więcej osób niż wróciło, chociaż trzeba przyznać, że prowadzący dowiózł niemal 70% składu. Z tradycyjnych powodów Rysio jechał ostatni, Gosia jak zawsze znalazła coś przy drodze, z kolei Jurek znów błysnął historyczną wiedzą. W przypadku chłodu obecność Doroty jest tak pewna jak absencja Ani, a jak nie ma Basi to nie jest słodko… Andrzej zwyczajowo zaproponował wyjazd z geologicznym ukłonem, przyozdabiając Zygmuntówkę oraz Zelejową wiosenną przyrodą. Tym razem w formie biało – fioletowego kwiecia zawilców i krokusów. Późniejsze wycieczki będziemy stroić jak co roku w anemony mimozy i smółki. Póki co stabilizujemy błędnik w tradycyjny sposób chociaż jest to, jak się wydaje, tradycja w regresywnym stadium, ponieważ “miejsca mocy” znikają równie szybko jak polskie lasy… Jak tak dalej pójdzie podzielą los owianych tradycją wyjazdów do Słopca, czy wspominanych z sentymentem*, dawnych peregrynacji od sklepu do sklepu…

Mimo “zmian dziejowych” szanujemy naszą tradycję, bo czymże innym jest często przez nas powtarzane powiedzenie Leszka – ”tak było”. Zaiste, skoro tak było to tak będzie, wszak tradycja to święta rzecz.

* gwoli prawdy – nie wszyscy rzeczony sentyment podzielali, lecz autor z pewnością do “niepodzielających” nie należał…

Tekst MS, foto Gosia

Gra w zielone

17.03.2024 r.

Trasa wycieczki: Kielce – Cedzyna – Mąchocice – przełom Lubrzanki – Ciekoty – św. Katarzyna – Grzbiet Krajeński – Bęczków – Cedzyna – Kielce. Dystans 60 km, wzięło udział 11 osób. W Ciekotach z racjonalnych przyczyn ubyło czworo. Wycieczkę sprawnie prowadził Leszek. [temp. 5 st. C, zachmurzenie duże, wiatr 3 st. w skali Beauforta]

Jest kilka powodów, aby kolor zielony uczynić leitmotywem* sprawozdania z ostatniej wycieczki.

Choćby ten, że jechaliśmy w dniu św. Patryka, patrona zielonej Irlandii kojarzonego z zielonym liściem koniczyny, z pomocą którego objaśniał Irlandczykom dogmat Trójcy Świętej.

Z kolei brak zielonego, tym razem pojęcia, można było usłyszeć nie dalej jak w sobotę w radiu TOK FM. Ekspertka zapytana czy przywrócenie VAT-u na żywność dotknie w jednakowym stopniu biednych i bogatych, z zielonym przekonaniem odpowiedziała twierdząco, argumentując że przecież bogaci jedzą drogą żywność a biedni tanią…

Wiadomo również, że zieleń na przedwiośniu szczególnie poprawia nastrój, zwiastując koniec przygnębiającej szarzyzny w jesiennym wydaniu zimy. Wprawdzie wegetacja jeszcze wygląda na niezdecydowaną, lecz delikatna zieleń leśnego podszycia, niezagłuszana przez bezlistnych kuzynów, teraz się lepiej eksponuje niż w maju. My ten zielony sposób postrzegania przyrody zakończyliśmy w Ciekotach, ponieważ niebieskie tabletki od Doroty, suplementowane słowackim płynem osłonowym w Bęczkowie, dziwnym zrządzeniem przekierowały naszą męską uwagę na obiekty innej natury…

Skoro nam się chciało wyjechać rowerem w tak kapryśnej porze to znaczy, że jeszcze w zielone gramy, jeszcze się trzymamy rowerowej ramy… Może dlatego póki co nie musimy korzystać ze wstawiennictwa św. Patryka, który jest patronem ludzi upadłych na duchu.

* A propos – “leitmoitiv” – do zobaczenia w następnym dniu św. Patryka, do usłyszenia o kolejnej głupocie, do przyszłej wycieczki rowerowej !

Tekst MS, foto Dorota

Wycieczka na trzy wersy

10.03.2024 r.

Trasa wycieczki: Z Kielc przez Piekoszów – Bławatków – Łosień – Korczyn – aż do punktu przełamania w Eustachowie. Z Eustachowa wyśmienitą nową drogą do budowanego mostu na Łososinie między Wierną Rzeką a Zajączkowem, by przez Rykoszyn – Białogon dotrzeć do Kielc. Dystans 75 km, wzięło udział 18 osób, w tym kilka odjechało z Anią, prowadzącą również pierwszą część wspólnej wycieczki. Część uczestników tzw. “wolnych elektronów” rozproszyła się niepostrzeżenie wg zasady opisanej w modelu Arnolda Sommerfelda… Summa summarum główny prowadzący Leszek po siedemdziesięciu pięciu kilometrach “dowiózł” do Kielc jedną trzecią stanu wyjściowego.

To i tak duży sukces jeśli uwzględnić dość długi dystans w warunkach wietrznej pogody straszącej deszczem. Dziękujemy Ani oraz Leszkowi za umiejętności organizacyjne szyte na miarę potrzeb.

Wycieczka główna była inspirowana parafrazą wiersza J. Tuwima “Przy okrągłym stole”:

A może byśmy tak najmilsi 
Wpadli na dzień do Eustachowa
Może się ziści w słońcu złotym
Nasza wycieczka rowerowa...

Wszystko się ziściło tak jak w przerobionym wierszyku, tyle że bez trzeciego wersu. Pal sześć “słońce złote”. Warto było jechać te kilkadziesiąt kilometrów choćby tylko po to, aby obejrzeć pozostałości po starym młynie wodnym na Łososinie /Wiernej Rzece/ przy drodze Łosień – Korczyn. Centralne miejsce w tej graciarni zajmuje dobrze zachowana maszyna podobna do lokomobili z wielkim kołem pasowym – kwintesencja solidności i niezawodności z przełomu ub. wieków. Piękna rzecz, a może nawet cenny obiekt muzealny. W głębi widać przykłady sztuki kołodziejskiej – drewniane koła pasowe, a nad wszystkim góruje pokaźnych rozmiarów młyński kosz zasypowy. Historię “zbiorów” ktoś uwspółcześnił dziecięcym łóżeczkiem w idealnym stanie. Fakt, że tu leży nikomu niepotrzebne jest znakiem czasu. W tym bezładzie rzeczy cennych i bezwartościowych dałoby się zapewne wygrzebać szereg innych świadectw ludzkich pomysłów. To wszystko można oglądać niejako open access, czyli w wolnym dostępie w starej szopie…

Krótko mówiąc, śpieszmy się kochać stare maszyny, tak szybko odchodzą… na złom.

Tekst M.S., foto Gosia

Powitanie marca

3.03.2024 r.

Trasa wycieczki: Białogon – Słowik I okolice. Dystans 45km, wzięło udział 14 osób. Wycieczkę prowadziła Ania.

Ostatnia wycieczka to już bodaj trzecie spotkanie z dietą słoikową sponsorów Karoliny i Tomka. Było słonecznie, smacznie i bezwietrznie.

Dziękujemy i życzymy Karolinie oraz Tomkowi dalszych eksperymentów z dietami słoikowymi.

Tekst MS, foto Gosia

W stronę nieładu

Trasa wycieczki: Kielce – Morawica – Łabędziów – Brudzów – Zaborze – Kalina Górecka – Skrzelczyce – Radomice – Suków – Kielce. Dystans 60km, wzięło udział 6 +10 osób. Wycieczkę prowadził Andrzej. [Słonecznie, 2 st. w skali Beauforta, 10 st. C]

25.02.2024 r.

Wycieczka wg utrwalonego obyczaju, czyli dialektyczna walka przeciwieństw między „razem” a „osobno”. Aż dziw bierze, że udało się utrzymać w miarę zwarty peleton mniej więcej do Brudzowa. Na skwerku w Skrzelczycach już tylko 6 osób. Nie wiadomo co tym razem przyświecało uczestnikom wycieczkowego rokoszu oprócz, że wszystkim przyświecało wiosenne słoneczko.

Na szczęście Andrzej, niczym Zenon z Kition, ze stoickim spokojem robi swoje, prowadząc ciekawe wycieczki dla ciekawych świata… Dlatego mój znajomy, nigdy by w nich nie wziął udziału, ponieważ interesuje się głównie sobą oraz jak twierdzi, najlepiej czuje się w towarzystwie swojego psa…

Jednak jakiś duch wspólnoty, mówiąc językiem biblijnym, unosi się nad wodami, bo przecież nie rozjechaliśmy się już na zbiórce…

Tekst MS, foto Gosia